RoadTrip Olimp: Dzień 22 (Wielkie Tyrnowo)

Dzisiaj wstaliśmy około godziny 7:30. Zebranie się nie zajęło nam zbyt wiele czasu, co w końcu można robić w polu? Noc upłynęła nam spokojnie, chociaż Asi śniło się, że obok jej namiotu leży wściekły koń. We śnie Klaudia poinformowała ją, że koń, mimo iż jest wściekły, to nie jest niebezpieczny. Następne Asia uciekała przed kimś na quadzie – we śnie było też zabójstwo kogoś w toalecie, ale niestety Asia nie potrafi połączyć ze sobą tych historii.

W nocy byliśmy dość daleko od większych miast, przez co na niebie było widać bardzo dużo gwiazd z wyraźnie zaznaczoną drogą mleczną – zdecydowanie polecamy noclegi w takich miejscach (tylko uważajcie na wściekłe konie!).

Wielkie Tyrnowo

Około 9:30 wyruszyliśmy w kierunku Wielkiego Tyrnowa, dawnej stolicy i symbolu potęgi Cesarstwa Bułgarskiego. Stara część miasta uchodzi za jedno z najpiękniejszych miast w Bułgarii, położona jest na wzgórzu, ale mimo to dość sprawnie udało nam się znaleźć prawie pusty parking niedaleko jego głównej atrakcji – twierdzy.

Wejście na twierdzę Carewec było płatne, ale kosztowało nas łącznie jedynie 14 lewów (bilety studenckie były trzykrotnie tańsze od normalnych, które kosztowały po 6 lewów na osobę). Sama twierdza wzniesiona została w IX wieku, a już nieco ponad 100 lat później miała kilometr murów o wysokości ponad 10 metrów wysokości.

W murach twierdzy znajdował się pałac cara i patriarchy Bułgarii, kiedy miasto pełniło funkcję stolicy. W centralnym jej punkcie wzniesiony jest Sobór Wniebowstąpienia Pańskiego z XIII wieku odbudowany w latach 1981-1985. Został odbudowany według projektu opartego na miniaturach oraz informacjach zdobytych podczas prac archeologicznych. Decyzja o jego odbudowie zapadła w związku z obchodami rocznicy 1300 lat istnienia państwa bułgarskiego.

Świątynia pełni funkcję pomnika historii i nie jest używana w celach liturgicznych (w tym celu używana jest jedynie w święto patronalne). W środku znajdują się dość nietypowe freski, które budziły w ekipie mieszane uczucia. Freski nie są odmalowanymi oryginałami, a namalowane zostały we współczesnym stylu monumentalnym i nie zostały wykonane w oparciu o kanony prawosławne.

Morze Czarne i nocleg

Po zwiedzaniu jednego z najważniejszych miast w historii Bułgarii, mieliśmy odwiedzić jeszcze Kamienny Las nieopodal Warny. Nieco stęsknieni za morzem, zdecydowaliśmy udać się jednak w kierunku wybrzeża Morza Czarnego. Po drodze zatrzymaliśmy się w Lidlu, z którego parkingu dodałem na stronę pisany przez ostatnie dwa dni artykuł o bezpłatnych biletach wstępu dla studentów do greckich atrakcji. Nocleg znaleźliśmy około 20 kilometrów na południe od Warny, na jednej z dość szerokich plaż obsianych dookoła campingami. W miejscu, gdzie nocujemy, oprócz nas znajduje się jeszcze kilkanaście innych samochodów i namiotów.

Na kolację tym razem zjedliśmy spaghetti, które było tak dobre, że przypominało mi moje wizyty we Włoszech. Uważam, że po tym daniu nasz bus powinien otrzymać przynajmniej dwie gwiazdki Michelin, a Klaudia z Olą powinny zostać jurorkami w jakimś MasterChefie lub innym programie kulinarnym. Morze w tym miejscu niestety nie jest dość ładne (ze względu na piasek woda ma kolor niemal brązowy). Na szczęście około 300 metrów od naszego noclegu udało nam się znaleźć plażowe prysznice.

Jutro zamierzamy udać się do Warny, gdzie jesteśmy umówieni z naszym znajomym Borysem – który jest Bułgarem i od urodzenia mieszka w Warnie. Za dwa dni niedaleko Warny weźmiemy udział w projekcie wymiany młodzieżowej w ramach programu Erasmus+, o czym więcej będziecie mogli przeczytać jutro! Dziś przejechaliśmy 336 kilometrów.

<<< Relacja z poprzedniego dnia

Relacja z kolejnego dnia >>>

Komentarze

Komentarzy