RoadTrip Olimp: Dzień 17 (Wyrocznia Delficka)

Kolejny dzień zaczęliśmy dosyć późno. Około godziny 7:30 obudziła mnie Kasia, która powiedziała, że idzie sprawdzić czy reszta ekipy, która spała na klifie kilkadziesiąt metrów od busa, już wstała. Ku mojemu zdziwieniu po kilku minutach przyszła i powiedziała, że na razie wstały tylko Klaudia z Asią. Reszta ekipy szybko się jednak obudziła i zebraliśmy się w kierunku prawosławnego klasztoru Osios Lukas, który wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Do klasztoru dotarliśmy około godziny 9:30. Okazało się jednak, że otwierany jest dopiero od 10:00, więc musieliśmy trochę poczekać w cieniu przyklasztornego drzewa. Ulgowe bilety wstępu kosztowały 2 euro, za wejście zapłaciliśmy więc w sumie 14 euro (bezpłatne wejściówki dla studentów tam nie obowiązywały).

Sam klasztor został założony w X wieku przez pustelnika, błogosławionego Łukasza ze Stiri, który przepowiedział między innymi odbicie Krety przez cesarza Romana z rąk muzułmańskich. W klasztorze, oprócz ciekawych fresków, znajduje się również przezroczysty grób założyciela, który początkowo znajdował się w krypcie.

Z Klasztoru Osios Lukas ruszyliśmy do kolejnego punktu naszego zwiedzania – Delf, gdzie mieściła się słynna Wyrocznia Delficka. Grecy uważali to miejsce za omfalos, czyli pępek świata.

Wyrocznia Delficka miała ogromne znaczenie w czasach starożytnej Grecji. Wyrocznia, w której zasiadała Pytia – dziewicza kapłanka, udzielała rad nie tylko Grekom, ale również wysłannikom dalekich krain, takich jak Egipt. Kapłanka pod wpływem narkotycznych oparów wydobywających się ze skały wypowiadała słowa, które następnie były interpretowane przez trzy inne kapłanki. Odpowiedzi zazwyczaj były dwuznaczne, miały za to ogromny wpływ na politykę i życie w ówczesnej Grecji.

Po zwiedzeniu Delf, udaliśmy się w kierunku morza. Początkowo planowaliśmy udać się pod Meteory i tam spędzić noc. Byłem nieco sceptyczny co do tego pomysłu, bo panował ogromny upał, a nocleg z dala od wody byłby z pewnością trudny. Po wizycie w Lidlu, gdzie zrobiliśmy zakupy na planowanego grilla, wspólnie uznaliśmy, że jednak lepiej będzie rozbić się wcześniej przy morzu.

Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Termopilach pod pomnikiem Leonidasa. Podszedł tam do nas żebrzący pan, który prosił o pieniądze, przynieśliśmy mu chleb i w przeciwieństwie do innych osób, które wcześniej chciały od nas pieniądze, a zaproponowaliśmy im jedzenie, ten go przyjął.

Około 17 znaleźliśmy idealne miejsce noclegowe. Było oddalone około 200 metrów od płatnej plaży, ale ukryte za drzewami i nie było tu innych ludzi. Wspólnie z Michałem zbudowaliśmy kamienny grill (nie chciało mu się za bardzo zmywać normalnego), który po rozpaleniu pozostawiliśmy pod opieką Klaudii i Oli i poszliśmy popływać. W wodzie była już Asia.

Morze było ciepłe i dość przyjemne, brzeg jednak bardzo skalisty i nieregularny (raz było się po pas w wodzie, a kilkadziesiąt centymetrów dalej po szyję). Popływaliśmy nieco i poczuliśmy wspaniały zapach grillowanych kiełbasek, za chwilę zawołała nas Klaudia. Greckie kiełbasy grillowe były bardziej zbliżone do tych polskich, niż macedońskie, które jedliśmy nad Ochrydem tydzień wcześniej.

Po zjedzeniu poszliśmy z Michałem kolejny raz do wody, tym razem dołączyły do nas Klaudia i Ola.

Wieczorem postanowiliśmy zrealizować jedno z marzeń z naszej listy i zatańczyliśmy Zorbę w Grecji. Zorby uczyliśmy się z Youtube’a, na pewno bardzo kaleczyliśmy ten taniec, ale wszyscy bawili się świetnie.

Po zatańczeniu Zorby, około 21 zaczęliśmy powoli przygotowywać się do spania. Ściemnia się tu dość szybko i już o 21:30 (20:30 czasu polskiego) jest całkowicie ciemno. Jutro planujemy wstać o 5:30 i wyruszyć w kierunku Meteorów. Dziś przejechaliśmy 222 km.

<<< Relacja z poprzedniego dnia

Relacja z kolejnego dnia >>>

Komentarze

Komentarzy