Lipiec w tym roku nadszedł dla nas wyjątkowo szybko. Wydawałoby się, że jeszcze nie tak dawno myśleliśmy o kierunku wyprawy na 2017 rok czy ogłaszaliśmy rekrutację i przeprowadzaliśmy rozmowy mające na celu wyłonienie osób, które pojadą przeżyć z nami kolejną przygodę życia.
RoadTrip Olimp będzie już naszą trzecią dużą wyprawą. Podczas poprzednich poznaliśmy wielu świetnych ludzi, zobaczyliśmy wspaniałe miejsca i przeżyliśmy niezapomniane przygody. Mamy nadzieję, że tak będzie również w tym roku. W ciągu ostatnich dwóch lat zdobyliśmy dużo doświadczenia, z pewnością jesteśmy zdecydowanie lepiej przygotowani niż do wyprawy na Gibraltar w 2015 roku, czy zeszłorocznej wyprawy na Koło Podbiegunowe. W tym roku w wyprawie, oprócz nowych osób – Gosi, Michała i Oli wezmą udział również „starzy wyjadacze” Klaudia i Asia.
Poranek
Dzień zero rozpoczęliśmy od pobudki około 8:00. Była już u nas Klaudia, która przyjechała dzień wcześniej i pomogła w sprzątaniu busa oraz zakupach jedzenia. W tym roku nasze zapasy są jednak dużo mniejsze, ponieważ jedziemy do krajów, gdzie ceny są zbliżone do tych w Polsce (zobacz: Ceny w Bułgarii, Ceny w Rumunii). Większość zabieranego przez nas jedzenia to makaron, trochę ryżu, koncentraty pomidorowe, zupki chińskie, musli oraz oczywiście przyprawy.
Rano Wojtek pojechał wymienić koła w samochodzie, Kasia z Klaudią zajęły się natomiast adresowaniem pocztówek, które wyślemy tym z was, którzy się na nie zapisali. Wojtek odwiedził również Karola, który uczestniczył w kilku naszych wyprawach, u którego wydrukował przygotowane wcześniej informacje o krajach, do których jedziemy czy listę kontaktów do osób, które mamy spotkać na trasie lub takich, które mogą pomóc nam w razie problemów w odległych krajach. Co prawda wszystko mamy zapisane w wersji elektronicznej, ale na wszelki wypadek warto mieć to w wersji papierowej.
Wojtek po wymianie kół przygotowywał dokładne punkty trasy na najbliższe dni oraz zapisywał je na GPS. W tym roku będziemy mieć dwie nawigacje samochodowe, jedną podstawową (z oprogramowaniem Navitel) oraz jedną rezerwową (z Automapą), ponadto mamy też mapy większości krajów w wersji papierowej (z wydawnictwa ExpressMap) oraz atlas samochodowy, który jest z nami od pierwszej wyprawy. Klaudia w tym czasie pracowała nad muzyką, która będzie nam towarzyszyć w tym roku podczas wyjazdu. Oprócz klasycznych piosenek, które towarzyszą nam podczas wszystkich wyjazdów takich jak „Śnił mi się rodzinny dom” Janusza Laskowskiego, czy kawałków rockowych w stylu AC/DC na liście utworów znalazły się również te pochodzące z Półwyspu Bałkańskiego. Oprócz tradycyjnej muzyki folkowej na liście znalazły się takie przeboje jak „Verujem, ne verujem”, która jest pierwowzorem „Ostatniej nocki” Macieja Maleńczuka.
Południe
W południe, mimo piątku zjedliśmy „tradycyjny niedzielny obiad” składający się z rosołu, oraz kotletów z ziemniakami, ogórkami i burakami. Przez najbliższe kilkadziesiąt dni pewnie nie będziemy mieć takiej okazji, więc chcieliśmy zrobić to przed wyjazdem.
Po południu Wojtek, Kasia oraz Klaudia wzięli się za montaż moskitiery na szyberdachu. Nie była to prosta sprawa, ponieważ zależało nam na tym, aby moskitiera mogła być zdejmowana, bo to właśnie szyberdach służy nam za wejście na bagażnik dachowy. Ostatecznie zrealizowaliśmy autorski patent Wojtka i moskitiera została zamontowana przy użyciu rzepów oraz pistoletu tapicerskiego. Czy to rozwiązanie się sprawdzi? Przekonamy się już wkrótce.
Wieczór
Około godziny 18 dołączyła do nas Asia. Odebraliśmy ją z przystanku autobusowego, na który dotarła rozklekotanym busem, do którego wsiadła w Kielcach, gdzie przesiadła się z pociągu z Wrocławia. Było to nasze pierwsze spotkanie od lutego, kiedy nie wiedzieliśmy jeszcze czy Asia wybierze się z nami na wyprawę. Następnie udaliśmy się do Biedronki, po ostatnie rzeczy, których nie udało nam się zdobyć dzień wcześniej w Tesco. Asia przywiozła ze sobą również filtr szary do aparatu, który zamówiliśmy tydzień wcześniej przez Internet. Niestety sklep zawalił sprawę i w czwartek przysłał nam maila, że zapomniał wysłać towaru a ten będzie u nas dopiero w poniedziałek. Filtr ten nie był dostępny w żadnym ze sklepów w Kielcach czy innych miastach województwa świętokrzyskiego. Michałowi – bratu Asi udało się go jednak dla nas zdobyć w jednym ze sklepów we Wrocławiu.
Po przybyciu do domu Wojtek przygotował na kolację kolejną rzecz, której pewnie nie będzie nam dane przez jakiś czas jeść – hamburgery. Kasia w tym czasie zaczęła się pakować, a Klaudia z Asią dokończyły adresowanie pocztówek.
Po kolacji Wojtek z Klaudią przystąpili do pakowania jedzenia, kuchenek gazowych, baniaków z wodą czy innych „technicznych” rzeczy do bagażnika. Stara mądrość brzmiąca „jeśli spakowałeś wszystko i nadal masz bardzo dużo miejsca nie znaczy, że jesteś geniuszem pakowania tylko czegoś zapomniałeś” sprawdziła się również w naszym przypadku. Zapomnieliśmy spakować gazu do kuchenek, który zajmował dość dużo miejsca. Odpowiednio dużo układania i nasz błąd udało się jednak naprawić, nie tracąc przy tym zbytnio miejsca.
Wieczorem Klaudia, Asia i Kasia skończyły adresować pocztówki. Około 22 do pakowania się jako ostatni przystąpił Wojtek. Dzień zakończyliśmy około godziny 23. Jutro czeka nas wczesna pobudka, pozostali uczestnicy pojawią się około godziny 8.
Na relację z kolejnego dnia zapraszamy już jutro. Ponadto polecamy tym z Was, którzy jeszcze tego nie robią możliwość śledzenia nas na Facebooku oraz Instagramie. Aktualną pozycję busa możecie natomiast sprawdzić tu.
Relacja z kolejnego dnia >>>