Dzień siódmy rozpoczęliśmy o godzinie 7:30 z nadzieją na nadrobienie nieco kilometrów, które powinniśmy przejechać w ciągu ostatnich dwóch dni. Pogoda nie nastrajała optymizmem, wprawdzie nie padało, ale całe niebo było zasłonięte chmurami. Przed wyjazdem zjedliśmy jeszcze śniadanie, którym były kanapki z marmoladą, zupki chińskie oraz przygotowana przez nas wcześniej w Polsce suszona wołowina. W trasę wyjechaliśmy o 9:18.
Tego dnia w planach mieliśmy zwiedzanie jedynie drewnianego kościoła w Petajavesi, a następnie udanie się na północ w kierunku wioski Świętego Mikołaja.
Droga przebiegała spokojnie, w trakcie zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, żeby dodać relację z wcześniejszego dnia oraz zatankować, przed samym poszukiwaniem miejsca noclegowego wstąpiliśmy jeszcze do marketu, gdzie kupiliśmy jajka na jutro oraz kiełbasę na grilla na kolację (mimo ceny 0,5 euro za 400 gram w promocji -70% okazała się chyba całkiem zjadliwa).
Nocleg tym razem znaleźliśmy około godziny 18:10 w bardzo malowniczym lesie trzydzieści metrów od jeziora, w okolicy miejscowości Terskanpera.
Korzystając z obecności jeziora zrobiliśmy pranie, a w trakcie rozpalania przez nas grilla Michał poszedł łowić ryby. Dosyć szybko udało mu się złowić okazałego okonia, który po wypatroszeniu i obraniu został przez nas wrzucony na grillowy ruszt. Później złowił jeszcze szczupaka, któremu jednak została zwrócona wolność, ponieważ byliśmy najedzeni kiełbasą oraz wcześniej złowionym okoniem.