25 dnia naszej podróży wstaliśmy około 8:30 obudzeni przez upał. Część ekipy zjadła śniadanie w altance i umyła się w łazienkach, które znajdowały się na terenie MOP-u. Trzeba przyznać, że parking był bardzo dobrze przygotowany dla potrzeb podróżnych. W Norwegii takie miejsca spotykaliśmy bardzo rzadko, a na stacjach benzynowych nawet przy ważnych trasach zazwyczaj była tylko 1, 2 lub 3 łazienki. Wcześniej do śpiących w altance i wyglądających jak bezdomni lub hipsterzy Michała, Tomka i Asi podszedł pewien pan i bez słowa podał im tabliczkę czekolady.

Nieco dziwna pozycja snu Michała.
Około 10:30 wyruszyliśmy w kierunku Mirocina Dolnego, czyli domu Klaudii. W planach tego dnia mieliśmy wcześniej odwiedzić również MRU oraz zrealizować jedno ze 100 podróżniczych marzeń i zobaczyć Jezusa w Świebodzinie. Po drodze zatrzymaliśmy się także w markecie, gdzie Kasia kupiła pierwszy od miesiąca jogurt.
Międzyrzecki Rejon Umocniony (MRU)
Po drodze do Świebodzina odwiedziliśmy Międzyrzecki Rejon Umocniony (MRU). Jest to jeden z największych systemów fortyfikacyjnych na świecie. System umocnień wybudowany został przez Niemców w latach 1934-1944 w celu ochrony wschodniej granicy. Chcieliśmy wybrać się na zwiedzanie podziemnych bunkrów, jednak okazało się, że wizyty należy rezerwować i musielibyśmy sporo czekać zanim wejdziemy do środka, zwiedzanie bunkrów w środku niestety musieliśmy więc odłożyć.
Jezus w Świebodzinie
Około godziny 14:00 dotarliśmy pod posąg Jezusa. Nie dało się go nie zauważyć z drogi, ponieważ największy pomnik Jezusa na świecie znacznie góruje nad otoczeniem. Posąg rzeczywiście jest ogromny. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, weszliśmy na taras widokowy, a następnie udaliśmy się do Tesco, które jak mówią żartobliwie okoliczni mieszkańcy zostało wybudowane 4 lata przed Chrystusem.
U Klaudii
O 16:15 dotarliśmy pod dom Klaudii, gdzie zostaliśmy zaproszeni na grilla. Kiedy Klaudia wysiadła z busa, pierwszym co zrobiła było przywitanie się z jej ukochanym Yorkiem – Snoopim, który strasznie się za nią stęsknił. Rodzice Klaudii przywitali nas bardzo ciepło, poczęstowali pysznymi pomidorami własnej produkcji, przygotowali grilla i przegadali z nami wiele czasu słuchając naszych opowieści z podróży oraz opowiadając ciekawe historie ze swojego życia. Towarzyszył nam również młodszy brat Klaudii – Jędrzej, który wyraził spore zainteresowanie uczestnictwem w kolejnych naszych wyprawach.
Kiedy zaczęło padać przenieśliśmy się do przestronnego i przytulnego pokoju Klaudii. Tam kontynuowaliśmy imprezę, whiskey z probówek, gra w Guitar Hero na konsoli, wspominanie podróży i snucie planów na kolejne wyjazdy – tak upłynął nam wieczór.
Cała ekipa została rozlokowana w trzech pokojach na pierwszym piętrze, spać poszliśmy po północy. Spanie w łóżku było ciekawym doświadczeniem, szczególnie dla Kasi i Wojtka którzy wszystkie noce w podróży spędzili w busie. Plan na następny dzień zakładał pobudkę około godziny 9:00, zjedzenie śniadania i wyruszenie w dalszą drogę, na której przystankiem było rodzinne miasto Asi – Wrocław. Tego dnia przejechaliśmy 220 km.