Dwunasty dzień rozpoczęliśmy od pobudki około godziny 8:00. Po porannym ogarnięciu się oraz przygotowaniu zupek chińskich na śniadanie wyruszyliśmy w kierunku Narwiku. Aby dostać się do miasta, o które rozegrała się ważna bitwa w 1940 roku musieliśmy cofnąć się około 50 kilometrów – pierwszy raz mieliśmy okazję jechać płatnym odcinkiem norweskiej drogi. Tunel, przez który przejeżdżaliśmy kosztował 44 NOK (ok. 22 zł) w jedną stronę.
W Narwiku jako pierwszy cel obraliśmy sobie Groms Plass, miejsce pamięci polskich marynarzy okrętu ORP Grom, którzy zginęli w bitwie o miasto. W miejscu tym oprócz pomnika polskiego marynarza ładującego działo okrętowe zawieszona była polska bandera oraz płonął znicz.
Następnie udaliśmy się na cmentarz, gdzie obok polskich żołnierzy pochowani są również żołnierze brytyjskiego RAFu. Co ciekawe na cmentarzu tym, swoją część mają również niemieccy żołnierze – dla nich zostało przeznaczone jednak dużo więcej miejsca.
Następnie udaliśmy się w kierunku Lofotów w poszukiwaniu noclegu. Tego dnia przejechaliśmy 250 km, ale od miejsca naszego noclegu oddaliliśmy się jedynie około 150 km. Niestety po południu pogoda zaczęła się psuć mimo iż nadal nie padało utrudniało nam podziwianie pięknych widoków Lofotów. Woda tu jest turkusowa i wprost zachęca do tego aby się w niej wykąpać – niestety mimo iż wygląda pięknie ma jedynie kilka stopni temperatury.
Nocleg znaleźliśmy około godziny 17. Było to piękne miejsce nieopodal drogi E10. Na kolacje zjedliśmy ryby (dorsza i czerniaki) z ryżem i sosem pomidorowym. Tym razem rolę głównego skrobacza ryb przejął Rafał.