Monako to jedno z najmniejszych państw świata. Księstwo jest jednym z ostatnich państw-miast. Monako i jego najsłynniejsze dzielnice mieliśmy okazję odwiedzić podczas naszej pierwszej wyprawy na Gibraltar w 2015 roku. Co najbardziej urzekło nas w niewielkim państwie położonym nad morzem śródziemnym? Tego dowiecie się z poniższego artykułu. Nie bez przyczyny umieściliśmy Monaco jako jedno z 25 najpiękniejszych miejsc odwiedzonych przez nas podczas pierwszej wyprawy.
Do Monako dotarliśmy rano siódmego dnia naszej wyprawy. Już na wstępie przywitała nas policja, która kontrolowała wjeżdżające do kraju wybrane samochody. Nasz kolorowy bus bez wątpienia wzbudził zainteresowanie policjantów, którzy przyglądali mu się z zaciekawieniem. Stróże prawa byli bardzo mili i po sprawdzeniu dokumentów poradzili aby nie próbować szukać parkingu w centrum. Nasz samochód ze względu na wysokość nie mieścił się we wszystkich podziemnych parkingach. Zamiast tego polecono jechać nam na zachód, gdzie powinniśmy znaleźć miejsc parkingowe tuż przy plaży Marquet znajdującej się tuż za granicami księstwa.
Jeśli wybieracie się do Monaco samochodem to informacje o dostępności miejsc na parkingach znajdziecie na tej stronie.
Po zamknięciu samochodu udaliśmy się w kierunku największych atrakcji miasta o których tyle słyszeliśmy. Jako pierwszy za cel obraliśmy Fontvieille Park i ogród różany księżnej Grace. Po drodze do tego miejsca uderzyło nas ogromne uporządkowanie. Trawa była wszędzie równo przystrzyżona, nigdzie nie można było dopatrzeć się nawet małego papierka. Monako znacząco różniło się od Włoch, z których wyjechaliśmy zaledwie kilka godzin wcześniej. W parku Fontvieille oglądaliśmy między innymi ciekawe rzeźby wśród których najbardziej wyróżniła się figura słonia – Motophant.
Kolejny punkt naszego zwiedzania to Port de Fontvieille gdzie pierwszy raz mogliśmy na żywo podziwiać okazałe jachty najbogatszych ludzi w Europie. Jak się później okazało, wizyta w tym miejscu miała być jedynie przedsmakiem do oglądania później dużo większego portu. Tuż za cyplem znajdował się bowiem Port Hercule, największy port Monaco używany jeszcze w starożytności. Nowoczesny port został zbudowany w roku 1926, w latach 70’ przeszedł zaś gruntowną modernizację.
Po wizycie w porcie udaliśmy się w kierunku naszych kolejnych celów. Jednym z nich było przejście po torze Formuły 1. Monako jest jednym z niewielu miejsc na świecie gdzie można to zrobić bardzo łatwo. Wystarczy bowiem wejść na odpowiednie ulice – wyścigi odbywają się właśnie na nich po odpowiednim przygotowaniu i zamknięciu ruchu.
Jednym z miejsc przypominających o tradycjach rajdów samochodowych jest rondo, na którym znajduje się rzeźba przedstawiająca Williama Grover-Williamsa zwycięzcę pierwszego Grand Prix Monako, które odbyło się 15 kwietnia w 1929 roku. Grand Prix Monako jest zresztą starsze od samej Formuły 1, która powstała w 1950 roku. Monako znalazło się zresztą wśród miast gospodarzy pierwszego sezonu tych prestiżowych wyścigów. Od roku 1955 księstwo nieprzerwanie jest gospodarzem Formuły jeden.
Niestety żaden Polak nie stanął nigdy na najwyższym podium tego prestiżowego wyniku. Najbliżej tego wyczynu był Robert Kubica, który w 2008 roku musiał uznać wyższość Lewisa Hamiltona przegrywając z nim jedynie o 3 sekundy i ostatecznie zajmując drugą lokatę. Tu możecie znaleźć listę wszystkich zwycięzców tego prestiżowego Grand Prix.
Następnie udaliśmy się do najbardziej prestiżowej dzielnicy księstwa – Monte Carlo. Położona na górskim stoku dzielnica znana jest z ogrodu botanicznego, narodowego muzeum sztuk pięknych, pochodzącego z XIX wieku kasyna zaprojektowanego przez Charlesa Garniera oraz wielu eklektycznych budynków z podobnego okresu.
Po całym kraju jeżdżą luksusowe samochody, takiego nagromadzenia ich w jednym miejscu nie widzieliśmy jeszcze nigdy wcześniej. Jak się później okazało, za kilka dni mieliśmy okazję oglądać dużo bardziej luksusowe samochody szejków goszczących słynne Cannes. Jako, że słynne kasyno miało przerwę postanowiliśmy udać się do znajdujących się w jego pobliżu ogrodów.
Ogrody Małej Afryki (Jardins de la Petite Afrique) tak jak całe miasto wywarły na nas ogromne wrażenie. Było to miejsce bardzo spokojne, mimo iż znajdujące się tuż obok gwarnych skwerów. W cieniach ogrodów znaleźliśmy ukojenie, ponieważ temperatura tego dnia wahała się w okolicach 35 stopni w cieniu.
Jednym z ostatnich punktów naszego zwiedzania było Kasyno Monte Carlo. Tuż po godzinie 14:00 kiedy to miało być ponownie otwarte ustawiliśmy się w dużej kolejce oczekujących, którzy chcieli zobaczyć stolicę europejskiego hazardu i poczuć się jak goszczący tam celebryci, byli sportowcy czy gwiazdy estrady. Niestety Wojtek, który zawsze skrupulatnie przygotowywał się do odwiedzania świątyń i innych miejsc gdzie wymagany był mniej wyzywający strój tego dnia założył koszulkę bez rękawków zapominając o planowanej wizycie w kasynie. Do kasyna w Monaco nie wejdziemy bez odpowiedniego stroju. Tu dress code nie był zbyt wymagający, wpuszczane były nawet osoby w sandałach i krótkich spodenkach. Koszulka z bez rękawków jednak nie była wystarczająca. Wojtek nie mógł więc zrealizować swojego planu i zagrać w ruletkę w jednym z najbardziej znanych przybytków tego typu na świecie.
Po braku możliwości grupowego wejścia do kasyna postanowiliśmy udać się z powrotem w kierunku samochodu stojącego przy niewielkiej aczkolwiek urokliwej plaży. Po drodze zrobiliśmy jeszcze nieduże zakupy na kolację w jednym z mijanych przez nas marketów.
Kiedy już byliśmy przy naszym samochodzie ulicą przejeżdżało nowe, wypasione Ferrari. Jakie było nasze zdziwienie kiedy to kierujący pojazdem oraz jego pasażerowie na nasz widok zaczęli trąbić, machać nam i pokazywać kciuki w górę. W końcu byliśmy w Monako, gdzie widok nowego Ferrari prawie nikogo nie dziwi, ponad dwudziestoletni bus pomalowany w fale i palmy rzuca się jednak w oczy i odróżnia od innych samochodów.
Dzień zakończyliśmy plażując. Cały dzień były ogromne upały, woda więc była bardzo ciepła. Zaskoczyło nas to, że na plaży nie było bardzo wielu ludzi i w porównaniu do plaż, które widzieliśmy we Włoszech ta wydawała się o wiele mniej zatłoczona. Sama woda była idealna, mocne zasolenie sprawiało, że można było maksymalnie się zrelaksować i nie martwić się pływaniem bo woda sama wypychała nas na powierzchnię.
Ten dzień był dla nas dość męczący, zobaczyliśmy jednak wiele niezwykłych miejsc i zażyliśmy regenerującej kąpieli w morzu, aby późnej odjechać ku zachodzącemu słońcu i opuścić przepiękne Księstwo Monako.