Eurotrip #86 Hiszpańskie tapas w Bilbao

Wstaliśmy trochę po godzinie 7:00. To była bardzo zimna noc, za nic nie mogliśmy zwlec się z łóżka, przehibernowaliśmy więc prawie 2 godziny, aż zrobiło się trochę cieplej. Jesień zaczęła mocno dawać o sobie znać, co widzimy już od kilku dni jadąc północnym wybrzeżem Hiszpanii w kierunku wschodu.

Na śniadanie zjedliśmy przygotowane wczoraj wieczorem chili con carne. Ugotowaliśmy herbatę, posiedzieliśmy trochę na słońcu, pozmywaliśmy naczynia i ruszyliśmy w kierunku Bilbao.

Ikea

Przed wizytą w mieście chcieliśmy zahaczyć jeszcze o łazienkę. Z racji, że dość często Mercadony mają łazienki, a po drodze mieliśmy jedną, to zdecydowaliśmy się do niej zajechać. Niestety, sklep miał jedynie podziemny parking z ograniczeniem wysokości. Obok była jednak Ikea. Podjechaliśmy tam skorzystać z łazienki i zobaczyć, czy wiele różni się od tej znanej nam z Polski. O ile produkty chyba we wszystkich Ikeach są takie same, to już wystroje poszczególnych ekspozycji mieszkań urządzone były mocno „lokalnie”. Ahhh, fajnie byłoby mieć kiedyś dom w Hiszpanii.

Bilbao i problem z parkingiem

Do Bilbao wjechaliśmy po godzinie 12:00, krążyliśmy po mieście około godziny, nigdzie jednak nie mogliśmy znaleźć wolnego miejsca parkingowego. Mijaliśmy kilka podziemnych parkingów, były jednak ograniczone wysokościowo (jeden z nich 2,15 – brakło tak niewiele). Kiedy już się poddaliśmy i ustawiliśmy w nawigacji kolejny cel, znaleźliśmy parking z wolnymi miejscami.

Od centrum oddalony było o 10-15 minut marszu, więc lokalizacja była całkiem niezła. Zapłaciłem więc za parkowanie i szybko wyruszyliśmy. Bilbao z samochodu wyglądało bardzo ciekawie pod kątem architektury, po bliższym przyjrzeniu się jednak sporo traci. Na ulicach widzieliśmy sporo żebrzących osób, grupki bezdomnych pijące kalimotcho oraz dużą ilość graffiti, którym pokryte były mury.

Tapas

Trochę przechadzaliśmy się po starówce, jest czystsza i ładniejsza niż dzielnica, przez którą przechodziliśmy wcześniej. Jest tu dużo restauracji i barów. Do jednego z nich weszliśmy, aby spróbować baskijskich pinxos, czyli czegoś w rodzaju tapasów. Pinxos zazwyczaj sprzedawane są osobno i przebite są wykałaczką.

Zamówiliśmy 4 różne pinxos oraz 2 gildas czyli wykałaczki, na które nadziane były papryczki i oliwki. Wszystko kosztowało 10 euro.

Niemoc twórcza i nocleg

Dziś dopadła mnie jakaś niemoc twórcza. Trochę chyba przez to, że nasz kanał na YouTube nie rozwija się w takim tempie, jak na początku zakładaliśmy. Zacząłem zastanawiać się co możemy poprawić i czy to wszystko co robimy ma w ogóle sens. Na szczęście, po rozmowie z paroma osobami humor mi się trochę poprawił, nie byłem jednak dziś zbyt produktywny.

Nocleg, po sprawdzeniu trzech miejsc, znaleźliśmy ostatecznie na parkingu, tuż przy początku szlaku na wyspę Gaztelugatxe, którą chcemy odwiedzić jutro. Z racji, że rozbijaliśmy się po ciemku, nie robiliśmy już nic na kolację, zjedliśmy tylko kilka ciastek.

Spać poszliśmy około 23:00, dziś przejechaliśmy 88 kilometrów.

Komentarze

Komentarzy