Czwartego dnia mieliśmy wstać nieco wcześniej, ze względu na to, że odpuściliśmy zwiedzanie Rygi poprzedniego dnia kosztem zrobienia grilla. Niestety, jak się okazało zaspaliśmy! Z całej siedmioosobowej grupy tylko Michał wstał na czas, był jednak przekonany że pomylił godziny i nikogo nie obudził. Całe zamieszanie było spowodowane zmianą czasu i tym, że część zegarków i telefonów pokazywało nam polski czas.
Ryga, Łotwa
Po zorientowaniu się, że zaspaliśmy udało nam się zebrać dość szybko i po wypiciu kawy i kiślu już o 8:45 siedzieliśmy w busie. Do Rygi udało nam się dostać dość szybko, a wjazd do centrum nie wymagał zbyt długiego stania w korkach na światłach. Centrum widoczne było już z oddali – za sprawą łotewskiego odpowiednika Pałacu Kultury. Opłacenie parkingu w Rydze możliwe było jedynie przy użyciu karty kredytowej lub debetowej, z pomocą przyszła nam jednak pewna pani, która zapłaciła za nasz parking swoją kartą, a my oddaliśmy jej pieniądze w gotówce. Koszt ponad 2 godzinnego parkowania wyniósł 6 euro.
Zwiedzanie Rygi rozpoczęliśmy od wizyty w sklepie z pamiątkami, w którym poprosiliśmy od bezpłatną mapę miasta. Starówka Rygi wpisana na listę UNESCO prezentuje się ładnie i jest ze sobą dobrze skomponowana, przy jej zwiedzaniu brak jednak tzw. „efektu wow”, mimo iż niektóre miejsca potrafią przykuć uwagę na dłużej. Najbardziej podobał nam się plac Ratslaukums ze znajdującym się przy nim Domem Czarnych Głów oraz Kościołem Świętego Piotra.
Jednym z ciekawych obiektów w Rydze jest Dom Kota, na którego dachu znajduje się jeden z symboli Rygi – Czarny Kot.
W Rydze mieliśmy też okazję zobaczyć Statuę Wolności, z daleka przypominającą tą postawioną w Budapeszcie z okazji „wyzwolenia” miasta przez sowietów pod koniec II Wojny Światowej. Ta Ryska, o dziwo nie została postawiona przez sowietów, ale przez samych Łotyszy w latach 1931-1935 jako symbol niezależności kraju.
Tallinn – Estonia
Naszym następnym celem była stolica Estonii – Tallin. Po drodze jednak, jeszcze w Łotwie zatrzymaliśmy się na chwilę nad brzegiem morza Bałtyckiego aby zamoczyć w nim nogi. Korzystając z niskich cen wstąpiliśmy na zakupy do supermarketu, gdzie mieliśmy małe nieprzyjemności z ochroniarzem związane z tym, że zrobiliśmy w sklepie kilka zdjęć na potrzeby planowanego artykułu o cenach w Łotwie.
Do Tallinna dotarliśmy około godziny 18, a następnie udaliśmy się na dwugodzinny spacer po starówce, która podobnie jak ta w Wilnie i Rydze wpisana jest na listę UNESCO. Starówka przypomina nieco tą we Lwowie, jest tu dużo ciekawych kamienic oraz bardzo dużo kreatywnie urządzonych lokali restauracji, kawiarni, barów czy sklepów. W Tallinie można znaleźć między innymi skrzynkę Trójrękiej Dziewicy, do której można wrzucić kartkę ze swoimi problemami.
Po wieczornym spacerze, udaliśmy się jeszcze do miejsca skąd następnego dnia odpływać miał nasz prom, a później wyjechaliśmy kilkanaście kilometrów od centrum estońskiej stolicy w poszukiwaniu noclegu. Czwartego dnia naszej podróży przejechaliśmy 378,5 km.
Przez cały dzień ze względu na ograniczony czas jedliśmy tylko kanapki z pasztetem przygotowywane w czasie jazdy, ciastka i czekoladę. Na kolację zaś Michał przygotował nam parówki smażone z marchewką z ziołami, które to były ekspresowym, tanim i dobrym daniem.