Po dwóch dniach spędzonych nad jeziorem w Grătiești, dziś mieliśmy odwiedzić nowe miejsce. Miejsce nie byle jakie, bo jedną z dwóch najsłynniejszych winnic Mołdawii – Cricovę. Jest to miejsce niezwykłe – długość podziemnych korytarzy wykutych w skałach, gdzie przechowywane jest wino to niebagatelne 120 kilometrów!
Poranek
Poranek zaczęliśmy podobnie jak wcześniej, od pobudki około 8:00 rano i szybkiego śniadania. Tym razem ze względu na wczorajsze zatrucie Kasi, zdecydowaliśmy się na opcję najbezpieczniejszą – kaszę kuskus. Po śniadaniu zasiedliśmy do komputerów, Kasia montowała vlogi, a ja pisałem artykuły. Wspólnie dopracowaliśmy też relację z pierwszego dnia.
Najsłynniejsza winnica Mołdawii
O 12:00 spakowaliśmy busa i wyruszyliśmy do oddalonego o kilka kilometrów od naszego obozu miasta – Cricovy. Miasto to, mimo iż ma jedynie 10 000 mieszkańców, jest jednym z najbardziej znanych, o ile nie najbardziej znanym miastem Mołdawii, wszystko za sprawą niesamowitego wina oraz niezwykłej winnicy, która go produkuje.
Winnica Cricova wino przechowuje w tunelach wykutych w skale, tuneli łącznie jest ponad 120 kilometrów, a ponad połowa z nich służy jako przechowalnia. To właśnie te niezwykłe tunele, tworzące niemal podziemne miasto, były przez nas zwiedzane. Cricova nie jest jednak znana jedynie z przechowywania wina, ogromną popularnością cieszą się same wina. Sztandarowymi produktami Cricovy są wina musujące produkowane metodą szampańską. Wina te od tych, które mogą nazywać się Szampanami różni tylko miejsce produkcji oraz cena, która w przypadku mołdawskich trunków jest nawet kilkukrotnie niższa.
W podziemiach Cricovy, gdzie tunele tworzą ulice mające swoje nazwy, a ruch regulowany jest przez znaki drogowe, panuje temperatura kilkunastu stopni, musieliśmy się więc przebrać. Podczas wycieczki obejrzeliśmy między innymi najstarsze wino w winnicy czy prywatne kolekcje win Władimira Putina czy Angeli Merkel. Gdzieś pomiędzy nimi znaleźliśmy również wina Tuska 🙂
Po wizycie w tunelach udaliśmy się do firmowego sklepu, gdzie kupiliśmy trzy butelki wina musującego. Dwie butelki znanego nam wcześniej Lacrima Dulce oraz butelkę musującego słodkiego wina bezalkoholowego.
Mołdawski market i woda ze studni
Podczas wizyty dość mocno zgłodnieliśmy, uznaliśmy też, że w końcu przydałoby się ugotować coś konkretniejszego. Wizyta w markecie Linella znajdującym się w Cricovie, zajęła nam około trzech kwadransów. Większość czasu oglądaliśmy różne produkty, których wiele nie jest dostępnych w Polsce. Zaskoczyła nas bardzo duża ilość nabiału z polski – głównie serów i serów topionych firmy Mlekovita. W sklepie były również inne polskie akcenty – napoje energetyczne Tiger oraz Black.
Ostatecznie kupiliśmy 6 jajek, cebulę, dwie placinty z ziemniakami, jedną z wiśniami, płatki owsiane, jogurt, chleb, chipsy oraz pięć parówek (a miało być gotowanie czegoś konkretniejszego).
Później udaliśmy się w kierunku jeziora, nad którym wcześniej nocowaliśmy. Uznaliśmy, że miejsce to jest sprawdzone, a z racji tego, że nadal mamy sporo pracy z materiałami z poprzednich dni, szkoda tracić czasu na szukanie noclegu. Po drodze zatrzymaliśmy się przy studni i uzupełniliśmy zapasy naszej wody.
Kolacja i bezalkoholowe wino musujące
Na kolację przygotowałem jajecznicę z kupionych wcześniej jajek i cebuli oraz parówki. Niestety, parówki okazały się bardzo niedobre. Zauważyłem, że na Ukrainie, w Mołdawii i generalnie na wschodzie, większość produktów mięsnych (kiełbasy, parówki, itp.) są dużo gorsze niż u nas. Jeśli więc wybieracie się na wschód lub południowy wschód, polecam Wam robić zakupy mięsa nieprzetwarzanego.
W międzyczasie zrobiliśmy niewielkie pranie, które rozwiesiliśmy na sznurku powieszonym pomiędzy drzewem, a naszym busem. Tego dnia przejechaliśmy 35 kilometrów, a jutro zamierzamy wybrać się do Kiszyniowa.