Eurotrip #13 Jak wygląda targ w Mołdawii

Poranek

Dzisiejszy dzień mieliśmy dość dobrze zaplanowany. Rano mieliśmy pracować nad artykułami, około południa wspólnie z Krzysztofem oraz Marcinem, którzy wrócili z odprawianej w innym kościele mszy, udaliśmy się na targ. Po powrocie z targu Kasia pomagała układać kwiaty, trafiliśmy akurat na bardzo ważny dla parafii dzień – odpust parafialny. Parafia św. Anny, której proboszczem jest ksiądz Krzysztof, w tym roku obchodzi 25-lecie.

Skóra ze świni, czyli wizyta na mołdawskim targu

Około południa we czwórkę wybraliśmy się odwiedzić tutejszy targ. W Ungheni dni targowe to czwartek oraz niedziela.

Targ początkowo przypominał te znane nam z polski, im bardziej zaczynaliśmy się w niego zagłębiać, tym więcej widocznych było różnic. Sprzedawane były niedostępne u nas zioła, przetwory warzywne czy wino, a był to dopiero początek.

Na dziale mięsnym, gdzie mięso sprzedawane jest nie z lodówek czy lad chłodniczych, ale po prostu ze zwykłych stanowisk, można kupić chyba każdy element mięsa. Cały łeb świni czy wędzoną skórę, która sprzedawana jest jako zakąska do piwa.

Ja, Kasia oraz Marcin nigdy jej nie próbowaliśmy. Na propozycję jej spróbowania odważyłem się tylko ja. Według mnie była w smaku taka trochę nijaka, nie była jakoś niesamowicie niedobra, ale nie przekonała mnie też do tego, aby spróbować jej więcej.

Obok działu mięsnego znajduje się dział z nabiałem, gdzie można kupić wiele rodzajów bryndzy, które trochę się od siebie różnią. Bryndza, podobnie jak mięso, leży na zwykłej ladzie, nie w lodówce.

Po targu udaliśmy się na obiad do jednej z tutejszych jadłodajni. Niestety, w niedzielę zamykana jest o 14:00, więc załapaliśmy się jedynie na końcówkę.

Jak poznaliśmy 20% mołdawskich duchownych

Po powrocie Kasia pomagała w układaniu kwiatów przed dzisiejszą mszą. Msze niedzielne odbywają się tu o godzinie 12:00, dziś jednak ze względu na szczególne wydarzenie, msza została przeniesiona na 16:00.

Dziś miejsce miał odpust parafialny.. Panie pomagające przy organizacji poczęstunku, na który po mszy zapraszani są wszyscy wierni, kręciły się po plebanii już od rana, sprzątając i przygotowując różne potrawy. W planowanym poczęstunku były między innymi charakterystyczne dla Mołdawii gołąbki w liściach winogron – sarmale.

O 16:00 rozpoczęła się msza, prowadzona przez chyba sześciu księży, którzy przyjechali z pobliskich parafii. W tym miejscu warto zaznaczyć, że katolików w Mołdawii jest jedynie kilkanaście tysięcy, a sąsiednie parafie oddalone są zazwyczaj o kilkadziesiąt kilometrów. Wśród przybyłych gości był ksiądz Grzegorz, który był wikarym w kościele św. Anny, a niedawno objął własną parafię, była też polska siostra wraz z dwójką młodzieży, z oddalonych o 75 kilometrów Bielców oraz kilku duchownych z innych krajów.

Podsumowanie

Kiedy rozjechali się wszyscy goście, siedzieliśmy wspólnie rozmawiając o planach na kolejne dni oraz wielu innych sprawach. Spać położyliśmy się znów około godziny 1:00. W planach na jutro jest trochę późniejsza niż zwykle pobudka, gotowanie tradycyjnej mołdawskiej zeamy oraz wejście na najwyższy szczyt Mołdawii.

Komentarze

Komentarzy