Boldogkoi var (Boldogkői vár) to ruiny średniowiecznego zamku znajdującego się w wiosce Boldogkőváralja w pobliżu miasta Gönc znajdującego się niemal przy samej granicy pomiędzy Słowacją, a Węgrami. Nazwę wioski można przetłumaczyć jako Zamek pod szczęśliwą skałą (Boldog= szczęśliwy; kő= kamień; vár= zamek; alja = pod) Zamek zbudowano prawdopodobnie z polecenia króla Beli IV podczas okresu odbudowy państwa węgierskiego po najeździe Mongołów na Europę w 1241 roku.
Zamek w swojej burzliwej historii wielokrotnie był zdobywany i często przechodził z rąk do rąk. Renowacja ruin rozpoczęła się w latach 60′ XX wieku, wkrótce zostały one przystosowane do odwiedzania przez turystów, a u podnóża zamku otworzono bardzo ciekawą, stylizowaną na czasy średniowieczne restaurację. Z powstaniem zamku wiąże się również pewna legenda, o której przeczytacie nieco niżej. Będąc w okolicy i dysponując wolnym czasem można zahaczyć o ten malowniczo położony zamek, na wizytę w nim przeznaczyć trzeba około godziny plus ewentualny czas, który spędzimy w średniowiecznej restauracji. My miejsce to odwiedzaliśmy już dwukrotnie, a będąc w pobliżu na pewno pojawimy się tam jeszcze raz.
Dojazd do Boldogkőváralja
Zamek znajduje się tuż przy granicy słowacko-węgierskiej. Wybierając się np. na weekend do Budapesztu, nad Balaton, do Tokaju czy Debreczyna i jadąc ze wschodniej części Polski z pewnością będziemy przejeżdżać kilka kilometrów od zamku, znajduje się on bowiem nieopodal drogi krajowej nr 3, stanowiącej część trasy E71 wiodącej od granicy ze Słowacją (droga od Koszyc) przez Miszkolc, Budapeszt, okolice Balatonu, aż do granicy z Chorwacją.
Szukając zjazdu z drogi E71 jadąc od Koszyc należy skręcić w prawo około 12,5 km od granicy. Znakami należy kierować się na miejscowość Vizsoly, na zielonym znaku informacyjnym przy zjeździe z E71 miejscowość Vizsoly jest napisana w jednej linii z miejscowością Garadna tworząc napis Gardna Vizsoly. Po dojechaniu do Vizsoly należy kierować się jeszcze 4 km na południe prosto, aż naszym oczom po prawej stronie ukaże się zamek, do którego będzie jeszcze należało skręcić w lewo, w kierunku wioski Boldogkőváralja.
Jadąc od granicy ze Słowacją dojazd do ruin zamku odbywa się po bezpłatnych drogach. Jeśli chcesz przeczytać więcej o poruszaniu się samochodem na Węgrzech oraz o tym, jak i za które drogi należy zapłacić koniecznie zapoznaj się z naszym artykułem Samochodem na Węgry.
Informacje praktyczne
Godziny otwarcia:
od 1 maja do 31 września – codziennie 8:00 – 20:00
październik, kwiecień – codziennie 8:00 – 19:00
1 listopada – 31 marca – codziennie 8:00 – 16:00
Ceny biletów:
bilet normalny – 1100 forintów ~15,71 zł
bilet ulgowy (dla dzieci w wieku 6-18 oraz dorosłych po 60 roku życia) – 700 forintów ~10 zł
dzieci do lat 6 – bezpłatnie
uwaga: w dni robocze wszystkie bilety kosztują 300 forintów taniej, cena normalnego biletu to więc około 11 zł, ulgowy kosztują natomiast niecałe 6 zł. Aby wejść do średniowiecznej restauracji nie trzeba kupować biletu na zamek.
Zwiedzanie zamku
Mimo, iż pod sam zamek podjechać można samochodem my zdecydowaliśmy się na mały spacer po malowniczej okolicy. Naszą przechadzkę mającą około 7 kilometry długości rozpoczęliśmy niemal w samym centrum wioski, następnie udaliśmy się niebieskim szlakiem turystycznym około 2,7 km drogą asfaltową w kierunku miejscowości Arka, gdzie zawróciliśmy nieco za cmentarzem i pokonując 4 km polnymi drogami doszliśmy do ruin zamku. Jeśli nie lubicie spacerów po wioskach i łażenia po polach lub nie macie za dużo czasu możecie sobie odpuścić ten punkt i od razu podjechać pod zamek.
Ruiny nie są duże i aby je obejść potrzeba około godziny, może dwóch jeśli przyjmiemy sobie powolne tempo zwiedzania. W murach zamku znajduje się między innymi sala tortur, koło młyńskie do którego nadal można wejść i spróbować nim pokręcić oraz duża sala gdzie znajduje się makieta przedstawiająca zamek oraz bitwy, które wokół niego się toczyły. Są również mniejsze salki, w których znajdują się różne eksponaty z kilkusetletniej historii zamku.
Legenda
Według popularnej legendy po bitwie na równinie Mohi w 1241 roku Król Béla IV musiał uciekać przed Tatarami. Podczas ucieczki dostał się do wioski Aszaló, gdzie znalazł tylko jedną osobę, człowiek ten nazywał się Bodó. Był on biedakiem, ale znał osobiście króla, ponieważ często przywoził suszone owoce do ówczesnej stolicy Węgier – Budy. Kiedy zdał sobie sprawę, że król ucieka przed Tatarami postanowił go ukryć. Dał mu ubrania wieśniaka i zabrał go do piwnic. Po dwóch dniach Tatarzy przybyli do Aszaló, Bodó udawał wtedy, że jest głuchy. Przywódca Tatarów zadawał mu pytania, a on odpowiadał mu mówiąc nieistotne rzeczy, aż w końcu znudzeni Tatarzy zostawili go samego. Król podziękował Bodó, wziął od niego konia i kontynuował podróż.
W późniejszym czasie Bodó znów wyruszył do stolicy i zabrał suszone owoce na 7 powozach ze swoimi 7 córkami. Król był bardzo wdzięczny za uratowanie i poprosił Bodó, aby zbudował w pobliżu miejsca, gdzie udzielił mu schronienia zamek, który da mu we władanie. Król nakazał zrobić to w ciągu 5 lat. Wszystkie córki, aby pomóc ojcu, wyszły za mąż za mężczyzn, którzy pomogli im w budowie zamku. Mimo dużego zaangażowania i pomocy córek Bodó nie mógł dokończyć zamku i poprosił króla o zgodę na przedłużenie budowy o 2 lata.
Zamek udało się ostatecznie skończyć po 7 latach, a pierwszą jego nazwą było „Bodóko”. Później na polecenie króla Béli zorganizowane zostały ceremonie ślubne wszystkich 7 córek jego wybawcy. Po ceremonii król nakazał zmienić nazwę zamku na „Boldogkő” (Szczęśliwy kamień), dla uczczenia mieszkających w nim 7 pięknych i szczęśliwych dziewcząt, które pomogły ojcu w budowie.
Średniowieczna restauracja
Oprócz samych zamkowych ruin sporą atrakcją może być znajdująca się u ich podnóża średniowieczna restauracja zbudowana w jaskini. W restauracji Castrum Boldua będziemy mieli możliwość przebrania się w przygotowane dla gości szaty oraz zjedzenia tradycyjnych średniowiecznych dań.
Dania serwowane są na drewnianych talerzach z drewnianymi łyżkami. Nie dostaniemy noża i widelca, więc zmuszeni będziemy jeść rękoma. Klimatu dodają świece oraz wiszące na ścianach repliki tarcz i mieczy – odwiedzając to miejsce można świetnie wczuć się w średniowieczny klimat, a po zjedzonym posiłku użyć przygotowanych dla gości rekwizytów takich jak miecze, tarczy, hełmy czy kolczugi i stoczyć z towarzyszami walkę lub po prostu zapozować do zdjęć.
Jedzenie w restauracji jest na prawdę bardzo dobre, ale jego cena nie należy do najniższych. Niestety na ich stronie internetowej nie znalazłem menu, więc postanowiłem przetłumaczyć najważniejsze pozycje. Podane ceny w złotówkach przeliczone zostały przy kursi, w którym podawałem ceny w artykule Ceny na Węgrzech.
Zupy:
Rosół 800 forintów, około 11,42 zł
Kapuśniak 900 forintów, około 12,86 zł
Żurek z dziczyzną (lub coś w tym stylu) 950 forintów, około 13,57 zł
Sałatki, wszystkie po 450 forintów, około 6,49 zł
Dania główne (większość około 2500 forintów, około 35,71 zł):
Pierś z kurczaka (najtańsza pozycja) 2100 fotintów, około 30 zł
Pieczony ser z warzywami 2300 forintów, około 32,856zł
Golonka z kapustą kiszoną (najdroższa pozycja) 4300 forintów, około 61,43 zł
Napoje:
Soki (żurawinowy, malinowy, róża, czarny bez) 300 ml 360 forintów, około 5,14 zł
Herbata 300 forintów, około 4,28 zł
Cappuccino 250 forintów, około 3,57 zł
Piwo małe 0,3 l 270 forintów, około 3,86 zł
Piwo duże 0,5 l 450 forintów, około 6,42 zł
Palinka 30 ml 480 forintów, około 6,86 zł
Palinka 50 ml 800 forintów, około 11,42 zł
Podsumowanie
Czy warto odwiedzić małą wioskę Boldogkőváralja znajdującą się na pograniczu Węgier i Słowacji? Będąc w pobliżu i dysponując chwilą wolnego czasu naszym odczuciu warto. Co prawda same ruiny zamku nie wyróżniają się niczym szczególnym, a my podczas naszych podróży widzieliśmy już wiele ciekawszych. Na korzyść tego miejsca zdecydowanie przemawia malownicze położenie, oraz restauracja w skale która ma niesamowity klimat i pomimo dość wysokich cen jest naszym zdaniem zdecydowanie warta odwiedzenia. Restauracja Castrum Boldua stanowi chyba najciekawszy punkt tego miejsca. Z wizyty w ruinach zamku z pewnością najwięcej frajdy będą mieli najmłodsi, a miejsce można zdecydowanie polecamy rodzinom podróżującym z dziećmi.