RoadTrip Olimp: Dzień 38 (Lwów c.d.)

Dziś nie musieliśmy zwijać namiotów, pakować bagażnika dachowego czy myć się w wodzie z baniaka. Wypoczęci i wyspani wstaliśmy z czystych łóżek około godziny 8. Tego dnia w planach mieliśmy trochę więcej zwiedzania, chciałem też dorobić zdjęć, których brakuje mi do planowanych artykułów dotyczących zwiedzania miasta oraz tych już istniejących (zobacz np. 10 miejsc, które warto odwiedzić we Lwowie).

Rano

Na śniadanie wybraliśmy się do restauracji-browarni Kumpel przy ulicy Wyczenki. Jest to jedna z restauracji, które mocno nawiązują do czasów, kiedy Lwów był częścią Polski. Oprócz menu w języku polskim znajdziemy tu też wiele przedmiotów z okresu międzywojennego.

Po jedzeniu udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Nie będę dokładnie opisywał całego zwiedzania, bo już wkrótce będziecie mogli przeczytać o mieście w nowych artykułach. Wśród odwiedzonych przez nas obiektów znalazły się między innymi Pomnik Adama Mickiewicza, Pałac Potockich, czy Kościół Bernardynów.

W międzyczasie wspólnie z Kasią, Michałem i Klaudią kupiliśmy Tort Kijowski, jedną z rzeczy, które warto spróbować będąc na Ukrainie. Tort produkowany od 1956 roku w Kijowie jest jednym z symboli tego miasta, jest bardzo słodki, ponieważ wykonany jest częściowo z bezy. Tort firmy Roshen (jej właścicielem jest prezydent Ukrainy Petro Poroszenko) sprzedawany jest zawsze w charakterystycznym opakowaniu, na którym znajdują się liście kasztanowca (jeden z symboli miasta). Tort udaliśmy się zjeść do naszej hostelowej kuchni, kosztował niecałe 120 hrywien (czyli około 17 zł za 450 gram).

Południe

Po południu rozdzieliliśmy się na mniejsze grupy. Około 16 wszyscy udaliśmy się na obiad do Puzatej Chaty (bufet z typowymi ukraińskimi daniami, ze względu na ceny i jakość umieszczone na liście miejsc, gdzie warto zjeść we Lwowie).

Po obiedzie znów się rozdzieliliśmy. Wspólnie z Kasią i Klaudią udaliśmy się do znajdującego się niedaleko baru Bańka, gdzie zamówiłem jeden z drinków specjalnych (zamówienie takich drinków wiąże się np. z tym, że w trakcie picia jest się bitym po kasku przez barmana albo trzeba używać np. maski gazowej).

Wieczór

Wieczorem wszyscy, oprócz mnie i Kasi udali się do Opery na balet. My uznaliśmy, że nie chcemy tam iść bez eleganckich ubrań, bo takie zachowania wpływają na spowszednienie i zatracanie klimatu przez takie miejsca.

Wieczorem wspólnie udaliśmy się do Loży Masońskiej na deser. Loża Masońska to niezwykle ciekawa restauracja, według mnie systematycznie jednak traci na swoim uroku od czasu kiedy byłem tu pierwszy raz w 2015 roku. Dawniej na piętrze znajdował się samochód z okresu międzywojennego, a jedna z toalet miała ściany wyłożone dolarami, które znajdowały się za szkłem. Po deserze pochodziliśmy jeszcze trochę po mieście w mniejszych grupach. Spać poszliśmy o różnych porach.

<<< Relacja z poprzedniego dnia

Relacja z kolejnego dnia >>>

Komentarze

Komentarzy