Obudziliśmy się chwilę przed godziną 7:00. Za oknem było jeszcze ciemno, ale wiedzieliśmy, że musimy wstać, bo dziś czeka nas dość męczący dzień. Poszliśmy na śniadanie, po którym zabraliśmy rzeczy i wymeldowaliśmy się z hotelu. O godzinie 9:00 siedzieliśmy już w naszym busie i powoli kierowaliśmy się do centrum Sintry.
Queijadas
Samochód zaparkowaliśmy na tym samym parkingu co wczoraj. W centrum byliśmy o 9:30, więc mogliśmy spokojnie przejść około kilometra do naszego pierwszego celu. O godzinie 10:00 umówieni byliśmy w Fábrica de Queijadas Recordação de Sintra. Zakład – cukiernia od kilkudziesięciu lat zajmuje się wytwarzaniem ciastek, ze szczególnym uwzględnieniem regionalnego speciału – Queijadas z Sintry.
O historii fabryki opowiedziała nam prawnuczka założyciela, która wspólnie z bratem kontynuuje rodzinny biznes. Poznaliśmy historię oraz mogliśmy na własne oczy zobaczyć jak wygląda przygotowanie słynnych ciastek, nic jednak nie zastąpi degustacji, którą zrobiliśmy na koniec!
Masoński Pałac Quinta de Regaleira
Po wizycie w cukierni przyszedł czas, aby odwiedzić miejsce, o którym rozmyślaliśmy już od dawna. Quinta de Regaleria to masoński pałac wzniesiony w 1910 roku, który odwiedziliśmy już w 2015 roku. Wywarł wtedy na nas ogromne wrażenie. Było, a właściwie jest to jedno z najciekawszych miejsc wzniesionych przez człowieka jakie widzieliśmy.
Pałac wraz z ogrodem robią niesamowite wrażenie, ponieważ pełne są zakamarków, ukrytych przejść, tuneli i sztucznych jaskiń. Zwiedzający mogą poczuć się trochę jak odkrywcy.
Na początku niestety spotkaliśmy wielu turystów, im dalej odchodzi się od wejścia jest ich jednak coraz mniej, więc znów mogliśmy poczuć się jak wtedy, kiedy byliśmy tam pierwszy raz w 2015 roku. Na początku trochę obawiałem się tej wizyty, w końcu gdy byliśmy tu pierwszy raz nie widzieliśmy jeszcze zbyt wielu miejsc. Bałem się, że to miejsce nie jest aż tak ciekawe jak go zapamiętaliśmy, nie miałem jednak racji. Quinta de Regaleira jest cudowna i każdemu będącemu w okolicy polecamy wizytę w niej. Zachęcamy również do przeczytania naszego artykułu Quinta de Regaleira – zwiedzanie i informacje praktyczne.
Po wyjściu z zamku udaliśmy się do samochodu, a następnie wyruszyliśmy do oddalonego o godzinę drogi Peniche.
Peniche – raj dla surferów
Do Peniche zostaliśmy zaproszeni przez organizację turystyczną Centro de Portugal, abyśmy mogli zrealizować tam kolejne marzenie z naszej listy – surfowanie w oceanie. Do hotelu, do którego nas zaproszono dotarliśmy około godziny 17:00. To, że jest to miejsce przyciągające rzesze surferów widać było już po wjeździe do niego. Dużo busów, osób z deskami oraz sklepów ze sprzętem i wypożyczalni. Nasz hotel na głównej elewacji również miał deski surfingowe!
Po wypakowaniu rzeczy (nie musieliśmy się przepakowywać, bo wcześniej spakowaliśmy wszystko na cztery dni) Kasia zajęła się montażem, a ja poszedłem poszukać jakiejś szkoły surfingu. Szukać długo nie musiałem, bo naprzeciwko hotelu znajduje się jedna z nich. Zapisałem się na poranną lekcję dla początkujących.
Wieczór spędziliśmy pracując, około północy postanowiliśmy w ramach nagrody obejrzeć jeden odcinek serialu na Netflixie. Nie był to dobry pomysł, bo na jednym odcinku się nie skończyło i poszliśmy spać około godziny 3:00. W busie, gdzie zasoby prądu są ograniczone, szczególnie w nocy, gdy panel słoneczny nie ładuje akumulatora, nie pozwalamy sobie na takie coś.
Dziś przejechaliśmy 96 kilometrów.